Iga Świątek postanowiła w końcu postawić granice. Sześciokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych otwarcie wyraziła swoją frustrację związaną z nieustannie przeładowanym kalendarzem rozgrywek WTA. Polska tenisistka zapowiedziała, że w przyszłym sezonie zamierza przejąć kontrolę nad swoim harmonogramem, nawet jeśli oznacza to ryzyko kar finansowych. Zdrowie i forma sportowa stają się dla niej priorytetem wyższym niż spełnianie wymogów WTA dotyczących obowiązkowych występów.

W skrócie:
- Iga Świątek krytykuje przeładowany kalendarz WTA, który prowadzi do przemęczenia i zwiększonego ryzyka kontuzji
- Polska tenisistka zapowiada, że w przyszłym roku zorganizuje swój harmonogram według własnych potrzeb, ignorując potencjalne kary
- Choć w WTA toczą się rozmowy o zmianach, postęp jest powolny ze względu na zobowiązania biznesowe i wcześniej zawarte umowy
Świątek na czele ruchu na rzecz zmian w kalendarzu WTA
Iga Świątek stała się jedną z najbardziej wyrazistych krytyczek obecnego systemu rozgrywek w tourze WTA. Polska mistrzyni od dłuższego czasu zwraca uwagę na problemy związane z nadmiernie intensywnym harmonogramem, który zmusza zawodniczki do częstych podróży między kontynentami, zmiany nawierzchni i stref czasowych, co negatywnie wpływa na ich zdrowie fizyczne i psychiczne.
Podczas konferencji prasowej po meczu na turnieju China Open 2025, Świątek otwarcie mówiła o wyczerpującym charakterze touru. Była liderka rankingu WTA podkreśliła, że długi sezon prowadzi do przemęczenia zawodniczek, a dla ochrony własnego zdrowia może być zmuszona do opuszczania obowiązkowych turniejów, zauważając, że zawodniczki często muszą łamać zasady, aby zachować dobrą kondycję.
W niedawnym wywiadzie dla WP SportoweFakty, polska gwiazda rozwinęła swoją opinię:
„Jest dużo rozmów i większość osób zarządzających WTA zdaje sobie sprawę, że plan trochę się rozjechał. Harmonogram jest nadmierny. Jednak jest to biznes, co oznacza kontrakty i licencje, i nie można tego po prostu odwrócić.”
Świątek podkreśliła złożoność sytuacji:
„Proces jest z pewnością skomplikowany i nie będę wchodzić w szczegóły. Jest chęć zmian, ale nie wszystko jest całkowicie możliwe, bo niektóre decyzje zostały podjęte kilka lat temu, niekoniecznie za naszą wiedzą. Musimy sobie z tym radzić i funkcjonować w ramach tego systemu.”
Radykalna deklaracja – zdrowie ponad obowiązki
Największe poruszenie wywołała jednak jej ostatnia, odważna deklaracja o przejęciu kontroli nad własnym kalendarzem startów w nadchodzącym sezonie. Świątek nie zamierza już podporządkowywać się w pełni regułom WTA dotyczącym obowiązkowych turniejów.
„W przyszłym roku nie będę patrzeć na to, które turnieje są obowiązkowe i za które mogłabym dostać karę. Zorganizuję swój harmonogram tak, jak uważam, że powinien wyglądać. Zobaczymy, czy psychicznie poradzę sobie z opuszczaniem turniejów, podczas gdy inne dziewczyny będą grać.”
Ta jasna deklaracja świadczy o determinacji polskiej zawodniczki w walce o swoje zdrowie i długoterminową karierę. Świątek zdaje sobie sprawę, że intensywny kalendarz może prowadzić do przedwczesnego wypalenia i kontuzji, co widziała już u wielu koleżanek z touru.
WTA Finals w cieniu dyskusji o kalendarzu
Obecnie Świątek przebywa w Rijadzie, gdzie przygotowuje się do WTA Finals 2025, które rozpoczną się 1 listopada. Polska gwiazda została przydzielona do grupy imienia Sereny Williams, gdzie zmierzy się z Amandą Anisimovą, Eleną Rybakiną i Madison Keys.
W pierwszej rundzie Świątek zagra przeciwko Keys, z którą spotka się po raz ósmy w karierze. Bilans ich dotychczasowych spotkań wynosi 5-2 na korzyść Polki, co stawia ją w roli faworytki tego starcia.
Jednak nawet w obliczu ważnego turnieju finałowego, kwestia przeciążonego kalendarza nie schodzi z agendy. Coraz więcej czołowych zawodniczek i zawodników, w tym Coco Gauff, Carlos Alcaraz czy Jannik Sinner, dołącza do głosów krytyki wobec obecnego systemu rozgrywek, wzywając do zmian, które lepiej zadbałyby o dobro sportowców.

