Manchester City rozgromił Burnley w szóstej kolejce angielskiej Premier League, ale prawdziwym bohaterem spotkania – niestety z negatywnym wydźwiękiem – okazał się obrońca Burnley. Maxime Estève zapisał się w niechlubnych kartach historii ligi, dwukrotnie pokonując własnego bramkarza w jednym meczu. Ten katastrofalny występ 23-letniego Francuza przyczynił się znacząco do porażki jego zespołu.

W skrócie:
- Maxime Estève stał się szóstym zawodnikiem w historii Premier League, który strzelił dwie bramki samobójcze w jednym meczu
- Ostatni podobny przypadek miał miejsce w grudniu 2024 roku, gdy Craig Dawson z Wolves zrobił to przeciwko Evertonowi
- Erling Haaland z Manchester City również zdobył dwie bramki w tym spotkaniu, co daje mu już osiem goli w sezonie i prowadzenie w klasyfikacji strzelców
Historyczny anty-wyczyn młodego obrońcy
Samobójcze bramki zdarzają się w piłce nożnej regularnie, jednak strzelenie dwóch w jednym meczu to już prawdziwa rzadkość. Maxime Estève, 23-letni francuski obrońca, dołączył do elitarnego, choć niezbyt pożądanego grona zaledwie sześciu zawodników w historii Premier League, którzy zaliczyli taki „dublet”.
Nieszczęśliwy występ Estève stał się jednym z głównych tematów komentarzy po meczu. Statystycy z OptaJoe natychmiast podkreślili historyczny wymiar tego wydarzenia, wskazując, że ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno – w grudniu ubiegłego roku, gdy Craig Dawson z Wolverhampton Wanderers dwukrotnie pokonał własnego bramkarza w meczu przeciwko Evertonowi.
Haaland nie zwalnia tempa
Podczas gdy uwaga mediów skupiła się na niefortunnym występie obrońcy Burnley, warto odnotować również kolejny imponujący występ Erlinga Haalanda. Norweski napastnik Manchesteru City zdobył w tym meczu dwie bramki, kontynuując swoją fenomenalną passę strzelecką w obecnym sezonie.
Po sześciu kolejkach Premier League Haaland ma już na koncie osiem trafień, co daje mu pewne prowadzenie w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Forma napastnika „Obywateli” jest jednym z kluczowych czynników dobrych wyników drużyny Pepa Guardioli w początkowej fazie sezonu.
Manchester City dzięki zwycięstwu nad Burnley umocnił swoją pozycję w czołówce tabeli Premier League, a mecz ten zapisze się w historii ligi nie tylko ze względu na wynik, ale przede wszystkim z powodu rzadko spotykanego nieszczęścia, które spotkało młodego obrońcę Burnley.
