Barcelona i Athletic Bilbao nie kryją frustracji wobec działań RFEF. Najnowsze kontrowersje rozgorzały po kontuzjach Lamine’a Yamala i Nico Williamsa podczas zgrupowania reprezentacji. Czy selekcjoner naraził kariery młodych gwiazd? Sprawdź, dlaczego napięcia między klubami a federacją sięgnęły zenitu.

W skrócie:
- Działacze Barcelony i Athleticu zarzucają RFEF lekkomyślność przy użytkowaniu swoich piłkarzy na zgrupowaniach reprezentacji.
- Lamine Yamal i Nico Williams wrócili do klubów z urazami, mimo zaleceń ostrożności od sztabów medycznych.
- Przed konwokacją na kolejne mecze eliminacyjne pytanie brzmi: czy selekcjoner Luis de la Fuente wyciągnie konsekwencje?
Kto naprawdę dba o zdrowie piłkarzy?
Powracająca fala kontuzji, z jaką wracają zawodnicy z kadry Hiszpanii do klubów, wywołała burzę. FC Barcelona i Athletic Bilbao oficjalnie zwróciły się do RFEF z zarzutami, że federacja ignoruje zdrowotne rekomendacje klubowych lekarzy. Najmocniej w ogniu krytyki znalazła się sprawa Lamine’a Yamala, młodej gwiazdy „Blaugrany”.
Podczas ostatniej reprezentacyjnej serii, Lamine pojawił się w zgrupowaniu z wyraźnymi problemami z odcinkiem lędźwiowym. Sytuacja dramatycznie się pogorszyła po starciu w Sofii przeciwko Bułgarii – zawodnik wymagał zastrzyku Voltarenem, co miało pozwolić mu wystąpić również przeciwko Turcji. Klubowy sztab nie krył oburzenia, że ich piłkarz był wykorzystywany mimo rosnących dolegliwości.
Dyrektor sportowy Barcelony, Deco, natychmiast przekazał oficjalny protest federacyjnemu odpowiednikowi – Karance. Atmosferę dodatkowo podgrzała publiczna wymiana zdań – szkoleniowiec Barcelony Hansi Flick stanowczo sprzeciwił się działaniom selekcjonera, a Luis de la Fuente odpierał zarzuty mówiąc: „Nie interesuje mnie, co mówi Flick”.
Kolejna afera – przypadek Nico Williamsa
Jeszcze bardziej niepokojąca była sytuacja Nico Williamsa z Athleticu. Ten przyjechał na kadrę z oficjalnym zaświadczeniem klubu sugerującym konieczność oszczędnego użytkowania przez selekcjonera i medyków RFEF – Hiszpan od miesięcy zmaga się z bólem spojenia łonowego. Federacja jednak zignorowała tę prośbę: Williams zaczął oba mecze od pierwszej minuty, a w spotkaniu przeciwko Turcji zszedł z boiska z pogłębioną kontuzją. W klubie zawrzało, a – jak zapewniają hiszpańskie media – frustracja w Bilbao sięgnęła poziomu widocznego w Barcelonie.
Przed Luisem de la Fuente stoi teraz kluczowa decyzja kadrowa. Zbliżające się mecze eliminacyjne do Mistrzostw Świata z Gruzją i Bułgarią stawiają pytanie: czy selekcjoner po raz kolejny zdecyduje się powołać Yamala i próbować forsować jego udział, narażając się na otwartą wojnę z Barceloną? W przypadku Nico Williamsa sprawa wydaje się zamknięta – wszystko wskazuje na jego absencję. Niepokoi jednak fakt, że głosy rozsądku – np. prośba Deco o odpoczynek dla Yamala – łatwo wpadają w próżnię lub są odczytywane jako przejaw presji.
Kontuzje a walka o mundial – czy napięcia osiągną szczyt?
Podłożem tego konfliktu są powtarzające się w ostatnich miesiącach apele klubów La Liga o większą dbałość federacji o zdrowie kluczowych zawodników. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta, zwłaszcza w kontekście walki „La Furia Roja” o bezpośredni awans na mundial. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że skład na najbliższe mecze może rozstrzygnąć, kto faktycznie pociąga za sznurki w hiszpańskim futbolu – federacja czy giganci klubowi.
Ostateczna lista powołanych zawodników ma zostać podana przez de la Fuente już dzisiaj. Tajemnicą pozostaje, czy uszanuje on żądania klubów, czy raczej postawi na swoją niezależność i narazi się na konflikt nowego kalibru. Istotnym pytaniem jest także to, czy sam Lamine Yamal przekonywał trenera kadry do udziały, ryzykując zaognienie sporu.
Wobec kontuzji Carvajala pojawiają się nowe nazwiska kandydatów do powołania – Mosquera, Marcos Llorente czy wszechstronny Eric García, którzy zachwycili formą w ostatnich kolejkach La Liga. Do składu mogą także wrócić Laporte i Samu, nieobecni podczas pierwszych spotkań w drodze na mundial.
