Reprezentant Hondurasu w doskonałej formie rozgrzewa europejskie parkiety, podczas gdy działacze z Bułgarskiej szykują finansową strategię na wykupienie gwiazdora za niższą cenę niż pierwotnie zakładano. Mateusz Borek ujawnił kulisy negocjacji, które mogą zaowocować największym transferem w historii Ekstraklasy.

W skrócie:
- Lech Poznań wynegocjował obniżenie opcji wykupu Luisa Palmy z 4,5 mln euro do 3,5 mln euro
- Palma zaliczył perfekcyjny start w Lidze Konferencji – gol i asysta w debiucie przeciwko Rapidowi Wiedeń
- Honduranin w 14 meczach zdobył 4 bramki i zanotował 4 asysty, a jego forma może kosztować Celtic miliony
Majstersztyk Lecha – Palma będzie kosztować mniej niż planowano
Działacze Lecha Poznań okazali się sprytniejszymi negocjatorami, niż pierwotnie przewidywali szkoccy kontrahenci. Według Mateusza Borka, klauzula wykupu Luisa Palmy została „wynegocjowana na bardziej korzystnych warunkach i wynosi teraz 3,5 miliona euro”. To znacząca obniżka w porównaniu do pierwotnych oczekiwań Celtic, które oscylowały wokół 4,5 miliona euro.
Borek ujawnił również atmosferę panującą wśród decydentów podczas lotu na mecz z islandzkim Breidablikiem. „Wtedy nie było wielkiego entuzjazmu. Panowała świadomość, że Lech pozyskał bardzo ciekawego piłkarza, ale bez wiary w to, że będzie się opłacało go wykupić” – opowiedział dziennikarz. Sytuacja diametralnie się zmieniła po kilku miesiącach obserwacji 25-latka w akcji.
Kluczowym argumentem przemawiającym za inwestycją stał się porównawczy bilans Palmy. W poprzednim sezonie, podczas wypożyczenia do Olympiakosu, Honduranin zdobył zaledwie jednego gola i zanotował jedną asystę. W Poznaniu, w ośmiu meczach Ekstraklasy, już przekroczył te liczby – trzy bramki i trzy ostatnie podania to statystyki, które dają nadzieję na jeszcze lepszy bilans.
Europejski comeback z fantazją
Powrót Lecha do europejskich pucharów po trzyletniej przerwie rozpoczął się od festiwalu bramek. W meczu z Rapidem Wiedeń Palma dał popis swoich umiejętności – już w 13. minucie otworzył wynik spotkania precyzyjnym strzałem z ostrego kąta, a następnie asystował przy bramce Taofeeka Ismaheela. Końcowy rezultat 4:1 pokazał klasę poznańskiego zespołu, ale to właśnie Palma był głównym architektem sukcesu.
Statystyki Honduranina w europejskich pucharach robią wrażenie. W czterech meczach eliminacji i fazie ligowej zdobył gola i zanotował asystę, przy ocenie 8,4 w Lidze Konferencji według serwisu Flashscore. To znacząca poprawa w porównaniu do jego ostatnich wystąpów w Celticu, gdzie średnia ocen oscylowała wokół 6,3-6,6.
Niels Frederiksen, trener Lecha, nie ukrywa zadowolenia z dyspozycji skrzydłowego. Po zwycięstwie z Rapidem podkreślił, że „Luis pokazuje dokładnie to, czego od niego oczekujemy – kreatywność w ostatniej tercji boiska i umiejętność finalizowania akcji”.
Finansowa kalkulacja z europejskim bonusem
Karol Klimczak, prezes Lecha, zapowiadał niedawno gotowość wydania czterech milionów euro na wzmocnienia, ale najnowsze doniesienia sugerują, że suma za Palmę może być jeszcze niższa. Każde zwycięstwo w fazie ligowej Ligi Konferencji to dodatkowe 400 tysięcy euro do budżetu poznańskiego klubu, a awans do kolejnej rundy oznacza nawet 800 tysięcy euro premii.
Matematyka jest prosta – przy obecnej formie Palmy i perspektywach Lecha w europejskich pucharach, Honduranin może praktycznie sam sfinansować swój wykup. To argumenty, które znacząco ułatwiają decyzję działaczom, zwłaszcza że zawodnik znajduje się w swoim piłkarskim prime – ma 25 lat i przed nim najlepsze lata kariery.
Mateusz Borek nie ma wątpliwości co do przyszłości: „Za dwa czy trzy lata zacznie się jego piłkarski prime”. Celtic może żałować, że nie dostrzegło potencjału zawodnika, który w szkockiej ekipie spisywał się przeciętnie, natomiast w polskich realiach odnalazł swoją najlepszą formę.

