Mateusz Borek nie wytrzymał i w mediach społecznościowych opublikował post atakujący znany serwis informacyjny. Dziennikarz zarzucił ślepe podążanie za klikami i dosadnie skomentował: „Ktoś, kto produkuje takie tytuły i dobiera takie foty dla klików, powinien się leczyć”.

Dziennikarze polujący na kliki
Mateusz Borek oskarżył portal sport.pl o celowe działania nastawione wyłącznie na generowanie kliknięć. W swoim wpisie stwierdził, że redakcja regularnie tworzy prowokacyjne tytuły, dobiera do nich nieadekwatne zdjęcia i cytuje jego wypowiedzi, mimo że wielokrotnie prosił o zaprzestanie tych praktyk.
Dziennikarz z sentymentem wspominał czasy, gdy sport.pl był opiniotwórczym medium zatrudniającym świetnych specjalistów, a jego obecną formę określił dosadnie jako „fabrykę klików”. Jego zdaniem portal skupia się na zasięgach, często wyrywając wypowiedzi z kontekstu i tworząc mylącą oprawę wizualną dla swoich artykułów.
Borek: „Prosiłem ich kilka razy. Po koleżeńsku”
W odpowiedziach na komentarze pod swoim postem Mateusz Borek doprecyzował, że jego sprzeciw nie dotyczy samego faktu cytowania, ale sposobu, w jaki jest to robione. Zaznaczył, że nie życzy sobie wyrywania pojedynczych zdań z kontekstu i opatrywania ich chwytliwymi, często wprowadzającymi w błąd, opisami oraz zdjęciami. Jak przyznał, jego prośby o zmianę podejścia, kierowane do redakcji „po koleżeńsku”, były konsekwentnie ignorowane. W jednym z komentarzy dosadnie podsumował swoje stanowisko:
„Niech sobie zatrudnią swoich ludzi z nazwiskami, dobrze im zapłacą i szorują tymi nazwiskami. Bo mnie może nie pasować ta forma, wyrywanie z kontekstu, dokładanie chwytliwego komentarza i takich a nie innych zdjęć. Tyle. I prosiłem ich kilka razy o to. Po koleżeńsku”.
Kibice potwierdzają problem
Głos Mateusza Borka odbił się szerokim echem w środowisku. Inni znani dziennikarze sportowi, jak Michał Pol i Rafał Stec, również krytycznie odnieśli się do zjawiska clickbaitu, potwierdzając, że jest to problem całej branży medialnej.
Jeszcze dosadniej zareagowali sami czytelnicy, którzy w dużej mierze poparli krytykę. W licznych komentarzach wskazywali, że podobne praktyki są już normą w polskich mediach sportowych, a problem nie dotyczy tylko sport.pl, ale również innych dużych serwisów, jak Onet, WP czy Przegląd Sportowy.
Wielu internautów wyrażało zniechęcenie do czytania artykułów z powodu wszechobecnych reklam i nagłówków, które nie mają pokrycia w treści. Jako dowód na nieetyczne praktyki przytaczano nawet skrajne przykłady, takie jak zilustrowanie informacji o śmierci ojca Romelu Lukaku zdjęciem samego piłkarza, by sztucznie zwiększyć klikalność.
Wśród komentujących powszechne było przekonanie, że rzetelność dziennikarska zanika na rzecz walki o zasięgi, a wielu z nich z nostalgią wspominało czasy, kiedy portale sportowe były źródłem rzetelnej informacji, wskazując na dramatyczny spadek jakości w ostatnich latach.


