Światem Formuły 1 wstrząsa kolejna burza, tym razem nie na torze, a w zaciszu gabinetów. Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) pod wodzą Mohammeda Ben Sulayema przegłosowała kontrowersyjne zmiany w swoim statucie. Decyzja zapadła mimo głośnych ostrzeżeń o „mrocznym okresie demokratycznego regresu” i zarzutów o podważanie fundamentalnych zasad transparentności.

W skrócie:
- Kontrowersyjne zmiany w statucie FIA zostały przegłosowane zdecydowaną większością głosów (83,35%), pomimo sprzeciwu kilku kluczowych automobilklubów.
- Krytycy, na czele z austriackim OAMTC, oskarżają prezydenta Mohammeda Ben Sulayema o niszczenie mechanizmów kontroli i równowagi w organizacji.
- Nowe przepisy dają prezydentowi większą władzę, m.in. nad komitetami etyki i senatem, co zdaniem oponentów zagraża niezależności i transparentności FIA.
Ben Sulayem zacieśnia pętlę. Czy FIA staje się prywatnym folwarkiem?
Czwartkowe głosowanie na Walnym Zgromadzeniu FIA w Makau przejdzie do historii, ale raczej nie z powodów do dumy. Zmiany w statucie, forsowane przez prezydenta Mohammeda Ben Sulayema, zostały przyjęte, mimo że dzień wcześniej austriacki automobilklub OAMTC w liście otwartym ostrzegał, że organizacja przeżywa „mroczny okres demokratycznego regresu”. Austriacy, wspierani przez przedstawicieli z Wielkiej Brytanii, Belgii, Portugalii i Szwajcarii, apelowali o odroczenie głosowania, aby dać czas na „odpowiedni przegląd i analizę” proponowanych zmian.
Na próżno. Zmiany przeszły z poparciem 83,35% głosujących, a poprawki do kodeksu etyki uzyskały jeszcze większą, bo 88,83% większość. Rzecznik FIA z dumą nazwał wynik „przytłaczającą większością”, ale na razie wymownie milczy na temat samego listu i zawartych w nim oskarżeń.
A te są naprawdę poważne. W liście czytamy, że ostatnie działania Ben Sulayema „przywodzą na myśl ekscesy liderów politycznych, którzy dążą do demontażu mechanizmów kontroli i równowagi, będących podstawą odpowiedzialnego zarządzania”.
Co więcej, pojawia się sugestia możliwego zakwestionowania legalności zmian, jako że miały być one zatwierdzane na posiedzeniach rady światowej, które „nie były prawidłowo ukonstytuowane, ponieważ celowo wykluczono z nich wybranych członków”. To nie puste słowa – wystarczy przypomnieć, że David Richards, przedstawiciel brytyjskiego MotorsportUK, był wśród osób, którym w marcu uniemożliwiono udział w spotkaniu z powodu sporu z prezydentem.
Obietnice rzucone na wiatr? Mechanizmy kontroli zdemontowane
Austriacki OAMTC, na czele którego stoi Oliver Schmerold – znany krytyk poprzednich zmian w statucie, które określił jako „złe zarządzanie” – punktuje nowe, kontrowersyjne propozycje. Jego zdaniem to jawne kroki w celu umocnienia władzy prezydenta:
Proponowana zmiana | Interpretacja OAMTC |
---|---|
Wydłużenie terminu na zgłaszanie kandydatów w wyborach. | Ma na celu zniechęcenie potencjalnej opozycji. |
Usunięcie zasady różnorodności narodowej w Światowej Radzie Sportów Motorowych (WMSC). | Służy obsadzaniu rady zwolennikami prezydenta, a nie promowaniu różnorodności opinii. |
Zsynchronizowanie kadencji komitetów ds. audytu, etyki i nominacji z kadencją prezydenta. | Jawnie ogranicza niezależność organów nadzorczych. |
Przeniesienie prawa do zatwierdzania i odwoływania członków senatu z samego senatu na prezydenta. | Osłabia zdolność senatu do pełnienia funkcji nadzorczych, zwłaszcza nad samym prezydentem. |
List oskarża Ben Sulayema o całkowite zignorowanie obietnic wyborczych z 2021 roku, w których zapewniał o dążeniu do „najlepszych praktyk w zarządzaniu”. Co gorsza, miał on nie wdrożyć żadnej z kluczowych rekomendacji audytu przeprowadzonego na zlecenie FIA przez firmę McKinsey w 2022 roku.
Zamiast tego, krytycy wskazują na serię ruchów, które podważyły odpowiedzialność wewnątrz federacji. Ograniczono uprawnienia komisji etyki, co w praktyce oznacza, że „dochodzenia etyczne mogą być tłumione”. Zlikwidowano stanowisko dyrektora ds. zgodności po zwolnieniu Paolo Basarriego. A przede wszystkim – scentralizowano władzę w rękach prezydenta i przewodniczącego senatu. Wisienką na torcie jest wprowadzenie umów, które nakładają na personel FIA karę w wysokości 50 000 euro za naruszenie poufności, przy czym to kierownictwo samodzielnie decyduje o nałożeniu kary, bez prawa do wysłuchania, odwołania czy nawet jasnej definicji „poufności”.
Pierwsza kadencja Ben Sulayema kończy się w grudniu tego roku. Na razie jest jedynym kandydatem, który potwierdził swój start w wyborach. Legenda rajdów, Carlos Sainz, przyznał, że rozważa start, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjął.