Barcelona oficjalnie ujawniła wysokość swoich zobowiązań wobec innych klubów za przeprowadzone transfery. Ostatni raport ekonomiczny Dumy Katalonii pokazuje, że katalońska ekipa wciąż zmaga się z spuścizną przeszłości, mimo że prezentuje się jako klub w fazie „odbudowy ekonomicznej”. Kwota 159,1 miliona euro czeka na uregulowanie, a największym wierzycielem pozostaje Leeds United.

W skrócie:
- Barcelona ma do spłaty 159,1 mln euro za transfery, z czego 140,6 mln to zobowiązania krótkoterminowe.
- Największa zaległość dotyczy Raphinhi – Leeds United oczekuje jeszcze 41,9 mln euro.
- Klub jednocześnie ma do odzyskania 64,1 mln euro od innych zespołów za sprzedanych piłkarzy.
Krótkoterminowe zobowiązania mogą zadecydować o przyszłości
Katalończycy stanęli przed trudnym wyzwaniem finansowym, które nabiera szczególnego znaczenia w kontekście zbliżającej się „Asamblea General Ordinaria” zaplanowanej na 19 października. Podczas tego spotkania Joan Laporta będzie musiał rozliczyć się z socios z bilansów za sezon 2024/25 oraz przedstawić budżet na nadchodzącą kampanię. Dokumenty wskazują jasno: 140,6 miliona euro należy uregulować przed końcem czerwca 2026 roku, co stanowi poważne obciążenie dla klubu, który dopiero co zameldował się z dwoma milionami euro zysku operacyjnego przy jednoczesnych 17 milionach strat netto po podatku.
Z analiz wynika, że katalońska ekipa znajduje się w stadium, w którym każdy krok musi być starannie przemyślany. „Klub odnotował wynik pozytywny po raz drugi z rzędu, co potwierdza naszą drogę stabilizacji” – podkreślały władze w komunikacie. Jednak eksperci zwracają uwagę na inny aspekt: wzrost wydatków operacyjnych do poziomu 964 milionów euro, w tym gwałtowny skok kosztów zarządzania o 32 procent oraz płac pozasportowych aż o 10 procent.
Trudno mówić o pełnej stabilizacji, gdy zadłużenie wobec Leeds United za brazylijskiego skrzydłowego sięga niemal 42 milionów euro. To właśnie transfer Raphinhi z lata 2022 roku, sfinansowany dzięki słynnym „palancas” – sprzedaży praw telewizyjnych oraz udziałów w Barça Studios – wciąż ciąży na bilansie. Sevilla również czeka na rozliczenie – 24,5 miliona za Jules’a Koundégo pozostaje nieuregulowane mimo upływu trzech lat od transakcji.
Dług wobec Bayern Monachium i Manchester City nie znika
Robert Lewandowski, gwiazda ataku Barcelony, również generuje zobowiązania finansowe. Bayern Monachium oczekuje wypłaty kolejnych 20 milionów euro, a do tego dochodzą drobniejsze kwoty dla klubów, które formowały polskiego napastnika – Legia Warszawa, Lech Poznań oraz Borussia Dortmund. W sumie operacja sprowadzenia Lewandowskiego wiąże się z długiem sięgającym ponad 26 milionów euro.
Manchester City nie odpuszcza sprawy Ferrana Torresa – 13,3 miliona wciąż figuruje w zakładce należności. Dodatkowo Real Betis domaga się ośmiu milionów za Emersona Royala. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że Barcelona przez cały miniony sezon nie mogła korzystać z własnego stadionu Camp Nou, tracąc setki milionów potencjalnych przychodów ze sprzedaży biletów i usług na obiekcie.
Interes nie śpi również po drugiej stronie – katalońska ekipa ma do odzyskania 64,1 miliona euro. Porto pozostaje dłużnikiem za Nico Gonzáleza (6,7 mln), Al-Ahli za Kessié (4,1 mln), a Szachtar Donieck za Marlona (3,1 mln). Liga Profesjonalna Piłki Nożnej również zalega z płatnościami na kwotę 12 milionów euro.
Powrót na Camp Nou jako nadzieja na ożywienie
Władze Barcelony widzą światełko w tunelu w postaci stopniowego powrotu na zmodernizowany Spotify Camp Nou. Według prognoz sam powrót na obiekt ma wygenerować dodatkowe 100 milionów euro zysku rocznie, co mogłoby znacząco złagodzić presję płatności. Obecnie jednak klub nadal zmaga się z opóźnieniami w budowie i oczekuje na decyzje władz miejskich dotyczące pozwoleń na użytkowanie części stadionu.
Dla kontrastu warto zaznaczyć, że przychody osiągnęły poziom 994 milionów euro – wynik wyższy od prognoz o 101 milionów, a obszar patrociningu pobił rekord z kwotą 259 milionów euro dzięki przedłużeniu umowy z Nike. Mimo wszystko wydatki również przekroczyły pierwotne założenia, osiągając pułap 965 milionów zamiast zakładanych 873 milionów.
Prezydent Laporta zmaga się z balansowaniem pomiędzy ambicjami sportowymi a twardą rzeczywistością księgową. Czas pokaże, czy jego strategia powrotu do elity europejskiej nie okaże się zbyt kosztowna w długiej perspektywie. Jedna rzecz jest pewna – każda kolejna transakcja transferowa będzie analizowana nie tylko pod kątem wartości sportowej, ale przede wszystkim zdolności klubu do faktycznego wywiązania się z płatności.

