Wojciech Szczęsny w szczerych słowach przestrzegł Marca-Andre ter Stegena przed powtórzeniem scenariusza, który sam przeżył w Juventusie. Polski bramkarz przyznał, że całosezonowe siedzenie na ławce w Turynie stało się bezpośrednim powodem jego decyzji o zakończeniu kariery w 2024 roku, choć paradoksalnie Barcelona przekonała go do powrotu zaledwie miesiąc później.

W skrócie:
- Szczęsny przyznał, że rok na ławce rezerwowych w Juventusie doprowadził go do sportowej emerytury
- Polski bramkarz radzi ter Stegenowi, by nie podążał jego drogą, mimo że sam Niemiec znajduje się w analogicznej sytuacji
- Paradoksalnie to właśnie kontuzja ter Stegena sprowadziła Szczęsnego z emerytury, a teraz Polak ostrzega kapitana Barcelony przed jego własnym losem
Bolesna lekcja z Turynu, której nie życzy konkurentowi
Sytuacja wydaje się ironiczna do granic absurdu. Wojciech Szczęsny, który wrócił z piłkarskiej emerytury właśnie po to, by zastąpić kontuzjowanego ter Stegena, teraz publicznie ostrzega Niemca przed powtórzeniem błędu, który sam popełnił. W rozmowie z mediami Polski bramkarz nie ukrywał, że perspektywa całego sezonu na ławce rezerwowych w Juventusie była dla niego nie do zaakceptowania.
„Byłem w identycznej sytuacji i wiem, jak to jest nieprzyjemne. Jednak Marc wciąż ma przed sobą wiele do zaoferowania futbolowi” – podkreślił 35-letni golkiper, nawiązując do czasu, gdy nowy trener Starej Damy, Thiago Motta, postawił na Michele Di Gregorio, mimo że Szczęsny miał ważny kontrakt do 2025 roku.
Co szczególnie intrygujące w tej historii, to fakt, że Szczęsny nie radzi ter Stegenowi odejścia z Barcelony ani przejścia na emeryturę. Wręcz przeciwnie – sugeruje, by Niemiec nie podążał jego śladem z Turynu. To subtelna, ale wymowna różnica. Polski bramkarz zdaje się mówić: „Popełniłem błąd rezygnując, nie rób tego samego„.
Nieoczekiwany zwrot akcji po zaledwie 28 dniach
Szczęsny ogłosił zakończenie kariery 27 sierpnia 2024 roku. Zaledwie 28 dni później podpisywał kontrakt z Barceloną. Ten błyskawiczny zwrot akcji był bezpośrednim następstwem poważnej kontuzji kolana ter Stegena w meczu z Villarrealem. Niemiecki bramkarz zerwał ścięgno rzepki i wypadł z gry na osiem miesięcy.
Początkowo Barcelona zakładała, że Szczęsny będzie jedynie zmiennikiem dla Iñakiego Peñi. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Polski golkiper nie tylko wywalczył pozycję pierwszego bramkarza, ale też nie przegrał żadnego meczu ligowego w całym sezonie 2024/2025 (14 zwycięstw i jeden remis). Jego dyspozycja była na tyle imponująca, że Hansi Flick stanął przed sporym dylematem, gdy ter Stegen wrócił do zdrowia przed półfinałami Ligi Mistrzów.
Według przepisów UEFA, gdyby ter Stegen został zarejestrowany ponownie do składu na Ligę Mistrzów, Szczęsny automatycznie straciłby prawo gry w tych rozgrywkach do końca sezonu. Flick ostatecznie zdecydował się zachować Polaka między słupkami, co de facto oznaczało koniec marzeń ter Stegena o powrocie na boisko w kluczowych meczach europejskich.
Gorzka pigułka dla kapitana: z jedynki do trzeciego wyboru
Najbardziej bolesny okazał się jednak finał tej historii. Barcelona nie tylko utrzymała Szczęsnego w składzie, ale również sprowadziła 24-letniego Joana Garcię z Espanyolu za 25 milionów euro, czyniąc go priorytetem na sezon 2025/2026. Ter Stegen, kapitan drużyny z trzyletnim kontraktem i jedną z najwyższych pensji w zespole, nagle znalazł się w roli… trzeciego bramkarza.
„Nie jestem zadowolony z tego, co czytam w mediach, ale staram się zachować spokój” – przyznał ter Stegen w maju 2025 roku, gdy pojawiły się doniesienia o planach sprzedaży. W lipcu sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Niemiec przeszedł kolejną operację pleców – już drugą w ciągu dwóch lat – która wykluczyła go z gry na kolejne 4-5 miesięcy.
Julian Nagelsmann, selekcjoner reprezentacji Niemiec, potwierdził, że ter Stegen pozostaje jego numerem jeden w kadrze narodowej, dodając: „Rozmawiałem z Hansim o ter Stegenie i potwierdził, że jest zdrowy, choć nie rozmawialiśmy o planach transferowych Barcelony”. To zimne potwierdzenie tylko pogłębiło dysonans między pozycją ter Stegena w kadrze a jego statusem w klubie.
Chelsea i Monaco zgłosiły zainteresowanie sprowadzeniem Niemca, ale jego wysokie zarobki (szacowane na około 10 milionów euro rocznie) oraz trzyletni kontrakt sprawiają, że transfer jest skomplikowany. Barcelona otwarcie sygnalizowała, że jest gotowa rozstać się z 33-latkiem, co stanowi dramatyczny upadek z pozycji niekwestionowanego lidera bramki do niepożądanego ballastu finansowego.

