Przyszłość Ansu Fatiego, niegdyś okrzykniętego nowym Lionelem Messim, wisi na włosku. Saga transferowa z jego udziałem nabiera rumieńców, a negocjacje między FC Barceloną a AS Monaco przypominają partię szachów, w której stawką są miliony euro i kariera młodego zawodnika. Choć ostatnie doniesienia mówią o zbliżającym się porozumieniu, diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

W skrócie:
- FC Barcelona i AS Monaco prowadzą zaawansowane, ale burzliwe negocjacje w sprawie transferu Ansu Fatiego.
- Główną przeszkodą jest podział gigantycznej pensji zawodnika – kluby spierają się o to, kto i ile zapłaci.
- Barcelona dąży do sprzedaży definitywnej za około 15 milionów euro, podczas gdy Monaco preferuje wypożyczenie z opcjonalną klauzulą wykupu.
Wojna nerwów na linii Barcelona-Monako. Kto zapłaci rachunki za Fatiego?
Sytuacja wokół Ansu Fatiego jest tak dynamiczna, jak jego styl gry. Zgodnie z najświeższymi informacjami, transfer do AS Monaco jest już „prawie sfinalizowany”, a strony dogadują ostatnie detale. Mówimy tutaj o całej palecie zmiennych: formie wypożyczenia, klauzuli wykupu, klauzuli dotyczącej przyszłej sprzedaży (tzw. sell-on clause) i, co najważniejsze, podziale wynagrodzenia. I to właśnie ten ostatni punkt jest prawdziwą kością niezgody, która jeszcze niedawno niemal zerwała rozmowy.
Jak donosi Mundo Deportivo, negocjacje wznowiono po okresie impasu spowodowanego ogromnymi różnicami ekonomicznymi. Barcelona, chcąc odciążyć swój budżet płacowy, domagała się, aby Monaco pokrywało aż 80% pensji Fatiego. Klub z Księstwa był gotów wyłożyć zaledwie 30%. To przepaść. Obecnie Monaco jest skłonne podnieść swoją ofertę do 40%, co nadal oznaczałoby, że Barcelona musiałaby płacić 60% pensji zawodnikowi grającemu dla rywala! To pokazuje, jak bardzo Duma Katalonii jest zdesperowana, by pozbyć się piłkarza po jego ostatniej odnowie kontraktu.
Początkowo Barcelona nalegała na transfer definitywny, ale teraz jest skłonna zgodzić się na wypożyczenie z opcjonalną klauzulą wykupu. Ostateczna kwota transferu wciąż jest przedmiotem dyskusji, ale oscyluje wokół 15 milionów euro. Warto przypomnieć, że według Marca i 90min, Barcelona już wcześniej odrzuciła propozycję Monaco, uznając ją za „nieadekwatną”. Klub z Lazurowego Wybrzeża oferował roczne wypożyczenie, biorąc na siebie jedynie „niewielką część” pensji.
Czas ucieka, a kasa się nie zgadza. Podatkowe eldorado może Fatiemu uciec
Dla samego Ansu Fatiego sytuacja jest niezwykle nerwowa. Z jednej strony, po sezonie z ograniczonymi szansami na grę pod wodzą Hansiego Flicka, zmiana otoczenia i regularne występy są mu absolutnie niezbędne. Agent zawodnika, potężny Jorge Mendes, dwoi się i troi, aby utrzymać opcję transferu przy życiu. Z drugiej strony, czas nagli z powodów czysto finansowych. Aby skorzystać z niezwykle korzystnych przepisów podatkowych w Monako, Fati musi jak najszybciej sfinalizować przeprowadzkę i udowodnić, że spędził w Księstwie co najmniej 183 dni. Każdy dzień zwłoki w negocjacjach oddala go od podatkowego raju.
Choć Monaco wydaje się być liderem w wyścigu po podpis 22-letniego lewoskrzydłowego, na horyzoncie majaczą też inne wielkie firmy. Wśród klubów łączonych z Fatim wymienia się m.in.:
- Chelsea
- Manchester United
- Sevilla
- Fenerbahçe
- Beşiktaş
Mimo to, wydaje się, że to właśnie rozmowy z Monaco są na ostatniej prostej. Najbliższy tydzień ma być kluczowy. Pytanie brzmi: czy kluby wreszcie dojdą do porozumienia w kwestii pieniędzy, zanim Fatiemu ucieknie szansa na odbudowę kariery i… spora oszczędność na podatkach?

