Fernando Alonso zajął siódme miejsce w klasyfikacji Grand Prix Singapuru po tym, jak Lewis Hamilton otrzymał pięciosekundową karę za przekraczanie limitów toru podczas walki z awarią hamulców. Cała sytuacja wywołała gwałtowną reakcję Hiszpana, który oskarżył rywala o niebezpieczną jazdę

„Jechał, jakby był sam na torze”
W ostatnich okrążeniach wyścigu Lewis Hamilton, ścigając się z Andreą Kimi Antonellim, doznał awarii układu hamulcowego w swoim bolidzie Ferrari. Pomimo braku skuteczności hamulców, Brytyjczyk kontynuował jazdę, co wymusiło na nim wielokrotne wyjazdy poza granice toru w kluczowych zakrętach, aby zachować prędkość i pozycję. Te manewry, choć wynikające z usterki technicznej, zostały uznane przez sędziów za naruszenie przepisów, co skutkowało pięciosekundową karą.
Fernando Alonso, który w ostatnich okrążeniach zbliżał się do Hamiltona, nie ukrywał swojej frustracji. Przez radio do swojego zespołu wyraził oburzenie, mówiąc:
„Nie mogę w to uwierzyć. Czy to bezpieczne jeździć bez hamulców? Nie można tak jeździć. Jakby był sam na torze”
Hiszpan sugerował, że sędziowie są niespójni, ironizując, że podczas gdy jego zespół był krytykowany za drobne usterki, jazda z nieprawidłowo działającym pojazdem jest tolerowana.
Kara dla Brytyjczyka
Sędziowie FIA po zakończeniu wyścigu przeanalizowali sytuację i stwierdzili, że Hamilton opuścił tor czterokrotnie, próbując zapanować nad usterką hamulców. Ostatecznie uznano, że nie problemy techniczne nie mogą być tutaj taryfą ulgową.
– Po dodatkowej analizie i biorąc pod uwagę wyjątki, które przewidują wytyczne, sędziowie stwierdzili, że nie był to uzasadniony powód opuszczenia toru. Dlatego też postanowiono nałożyć standardową karę – czytamy w oficjalnym uzasadnieniu.
Decyzja ta skutkowała zmianą wyników: Hamilton spadł z siódmego na ósme miejsce, a Alonso awansował na siódemkę. Hiszpan wybrany został potem Kierowcą Dnia przez kibiców. W rozmowie z DAZN uznał decyzję sędziów za słuszną, podkreślając, że jazda z nieprawidłowo działającym pojazdem stwarza zagrożenie dla innych uczestników rywalizacji. Stwierdził też, iż liczył na to, że sędziowie po wyścigu przeanalizują raz jeszcze zachowanie brytyjskiego zawodnika.

