W wieku 82 lat Lamberto Boranga został najstarszym piłkarzem w historii włoskiej piłki nożnej. Doktor kardiolog, poeta i rekordzista świata w lekkiej atletyce powrócił do bramki Trevany pod koniec września 2025 roku, przeprowadzając tym samym jeden z najbardziej niezwykłych comebacków w dziejach sportu. Choć jego drużyna przegrała 0:10, to sam Boranga udowodnił, że limit wieku w sporcie to wyłącznie społeczna konwencja.

W skrócie:
- Lamberto Boranga w wieku 82 lat został najstarszym piłkarzem we Włoszech, bronąc barw Trevany w siódmej lidze.
- Były zawodnik Serie A grał u boku 19-letniego Carlo Ancelottiego w Parmie pod koniec lat 70., a młody pomocnik musiał kiedyś zastępować Borangę w bramce po czerwonej kartce.
- Poza piłką Boranga jest dwukrotnym doktorem, kardiologiem, poetą oraz rekordzistą świata w trójskoku Masters, który w 2025 roku zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata w kategorii 80+.
Gdy młody Ancelotti musiał zastąpić go w bramce
Historia połączyła Lamberta Borangę z obecnym trenerem reprezentacji Brazylii Carlo Ancelottim w jednym z najbardziej intrygujących epizodów włoskiej piłki lat 70. W sezonie 1978/79, kiedy Boranga trafił do Parmy, pomógł klubowi awansować z Serie C do Serie B. Wówczas największą gwiazdą zespołu był ledwie 19-letni Carlo Ancelotti, przyszły zdobywca pięciu Lig Mistrzów jako trener.
Jednak najpikantniejszy moment nastąpił podczas meczu, gdy Boranga otrzymał czerwoną kartkę. „Graliśmy dla zabawy w tamtych czasach” – wspominał później sam Boranga w wywiadzie dla ESPN, opisując swoją filozofię gry. Młody Ancelotti, typowy środkowy pomocnik, musiał wówczas zastąpić doświadczonego bramkarza między słupkami. To nie było jedyne wykluczenie Borangi w barwach Parmy. W 1980 roku otrzymał czerwoną kartkę za kopnięcie Beniamino Vignoli z Verony, który później grał dla Juventusu. Przyczyną? Włoski golkiper nie znosił symulowania fauli i bezceremonialnie dawał tego wyraz.
Boranga zaliczył w karierze 112 występów w Serie A, występując głównie w Cesenie (92 mecze w latach 1973-1977), Brescii (14 meczów) oraz Fiorentinie (6 spotkań). To właśnie w Cesenie stworzył swoją najbardziej rozpoznawalną tożsamość jako jedyny zawodnik ligi z dwoma tytułami akademickimi – doktoratami z biologii i medycyny.
Kawa z grappą i latająca czapka. Ekscesy bramkarza-filozofa
Podczas czterech sezonów w Cesenie Boranga zapisał się w pamięci kibiców nie tylko dzięki umiejętnościom między słupkami, ale przede wszystkim przez swoje niezwykłe zachowania na boisku. Cierpiąc na niskie ciśnienie krwi, lekarz Boranga podjął decyzję, która dziś wydaje się niewyobrażalna – zaczął pić kawę podczas meczów. Masażysta drużyny przynosił mu filiżanki popularnego napoju, które bramkarz popijał, gdy Cesena przeprowadzała ataki.
Zimą do kawy dodawano grappę – włoską wódkę winogronową – aby utrzymać ciepło ciała. „Zrezygnowałem z zawodowego bezpieczeństwa i wszedłem w ryzykowny, niestabilny świat piłki nożnej” – mówił później Boranga, który w 1973 roku porzucił prestiżową posadę w Instytucie Higieny i Profilaktyki w Reggio Emilia, gdy prezydent Ceseny Manuzzi zapytał go bez ogródek: „Chcesz grać czy być doktorem?”
Jeszcze bardziej osobliwym rytuałem było rzucanie czapki w powietrze. Jako zapalony medytator, Boranga został poinstruowany przez swojego terapeutę, doktora Magniego, aby wynaleźć rytuał wykonywany co kilka minut dla utrzymania koncentracji. Wybrał rzucanie czapki – prosty gest będący elementem treningu autogennego. Ten rytuał przyniósł spektakularny efekt uboczny w meczu przeciwko Cagliari. Gdy Gigi Riva – legendarny napastnik – przygotowywał się do wykonania rzutu karnego, Boranga rzucił czapkę w powietrze. Riva stracił koncentrację, uderzył w słupek, a Cesena zdobyła cenne punkty.
Nie zawsze jednak rytuały Borangi przynosiły pozytywne rezultaty. W 1976 roku podczas meczu Pucharu UEFA z Magdeburgiem doszło do jednego z najbardziej kontrowersyjnych momentów jego kariery. Gdy Jurgen Sparwasser – autor zwycięskiej bramki dla NRD przeciwko RFN na mistrzostwach świata 1974 – symulował faul w polu karnym, Boranga przybiegł i uderzył niemiecką gwiazdę pięścią. Paradoksalnie, sędzia wyrzucił z boiska Giancarlo Oddiego zamiast bramkarza. Magdeburg wygrał pierwsze spotkanie 3:0, a przed rewanżem Sparwasser przyznał niemieckim dziennikarzom, że „boi się grać w Cesenie i obawiał się kolejnego ciosu”. Ostatecznie Niemiec zagrał i strzelił decydującego gola na wyjeździe, eliminując Włochów wynikiem 3:1, mimo że Cesena wygrała to spotkanie.
Od rekordzisty świata do najstarszego piłkarza Włoch
To, co wyróżnia Borangę na tle innych seniorów kontynuujących karierę sportową, to jego równoległa ścieżka w lekkiej atletyce Masters. Podczas gdy większość artykułów wspomina o jego aktywności lekkoatletycznej powierzchownie, rzeczywistość jest znacznie bardziej imponująca. W 2008 roku Boranga ustanowił rekord świata w skoku w dal dla kategorii M65 (powyżej 65 lat) wynikiem 5,47 metra. Cztery lata później, tuż przed 70. urodzinami, pobił światowy rekord w trójskoku dla swojej grupy wiekowej, osiągając 10,75 metra.
W 2025 roku, w wieku 82 lat, zdobył brązowy medal na mistrzostwach świata Masters w trójskoku w kategorii M80. Zapowiedział także udział w Mistrzostwach Europy Masters na Maderze w październiku 2025 roku – dokładnie w tym samym miesiącu, w którym rozegrał mecz dla Trevany. „Mam uczucie, że mam 50 lat w niektóre dni” – powiedział w wywiadzie dla agencji ANSA. „Trenuję cztery razy w tygodniu, raz do maksimum możliwości.”
28 września 2025 roku Boranga wyszedł w podstawowym składzie Trevany na mecz przeciwko Vis Foligno w ramach czwartej kolejki Prima Categoria – siódmego poziomu rozgrywkowego we Włoszech. Na stadionie Antonini w Trevi – mieście, gdzie jako młody chłopiec grał w drużynie kolegium Salezjanów – zgromadził się tłum kibiców. Pojawili się także przyjaciele z przeszłości: Walter Novellino, który pomagał mu w rozgrzewce, oraz Franco Vannini – ikony Perugii.
Boranga bronił przez całą pierwszą połowę i kilka minut po przerwie, kapitulując pięć razy przed zmianą z 26-letnim Maurizio Rossim. Rezerwowy bramkarz wpuścił kolejne pięć bramek, a mecz zakończył się druzgocącą porażką 0:10. „Próbowałem odwlec starość. Zrobiłem, co mogłem. Powiedziałbym, że miałem trzy lub cztery dobre interwencje i dwie złe” – ocenił swój występ Boranga w rozmowie z ANSA.
Kontekst międzynarodowy stawia osiągnięcie Borangi w ciekawym świetle. Oficjalny rekord Księgi Guinnessa dla najstarszego zawodowego piłkarza należy do Davida Mudge’a z Australii, który w wieku 79 lat i 89 dni zagrał w amatorskich rozgrywkach w 2022 roku. Egipcjanin Ezzeldin Bahader w 2020 roku, mając 74 lata i 125 dni, zdobył ten sam tytuł. Tymczasem Japończyk Kazuyoshi Miura, nazywany „King Kazu”, w czerwcu 2025 roku w wieku 58 lat poprawił własny rekord jako najstarszy zawodowy strzelec bramki w profesjonalnej lidze.
Boranga nie konkuruje jednak o wpis do Księgi Guinnessa – jego motywacja jest głębsza i bardziej osobista. „La porta sembra casa mia” (Bramka wydaje się moim domem) – powiedział przed meczem, podkreślając emocjonalny powrót do korzeni. „Nie zamierzam wtargnąć do szatni i wydawać rozkazów” – dodał, demonstrując skromność mimo nietuzinkowego doświadczenia życiowego.
Wydarzenie zostało zatytułowane „Lamberto Boranga e Trevana – Un amore infinito” (Lamberto Boranga i Trevana – nieskończona miłość) i zorganizowane przez USD Trevana we współpracy z Panathlon International. Prezydent klubu Daniele Cecilia określił to jako „niewiarowalne emocje, spełnienie marzenia końca lata”. Obecny był także burmistrz Trevi, Ferdinando Gemma.
Interesujące, że Boranga 30 października 2025 roku skończy 83 lata, co czyni go prawdopodobnie najstarszym aktywnym piłkarzem na świecie w momencie publikacji tego artykułu. Jego podejście do wieku radykalnie kontrastuje z powszechnym postrzeganiem możliwości seniorów w sporcie. Podczas gdy większość zawodników kończy kariery między 35. a 40. rokiem życia, Boranga kontynuuje aktywność na dwóch frontach – piłce nożnej i lekkiej atletyce – w wieku, w którym większość ludzi przechodzi na emeryturę.
Warto zauważyć, że Boranga nie jest jedynie kuriozum medialnymi – to w pełni sprawny sportowiec, który utrzymuje się w formie dzięki rygorystycznemu treningowi pod okiem Marco Bonaiutiego, byłego trenera bramkarzy Interu Mediolan. Jako kardiolog Boranga doskonale rozumie ograniczenia swojego ciała, co prawdopodobnie przyczynia się do jego wyjątkowej longevity sportowej.
Jego filozofia życiowa jest prosta, ale głęboka. „Gdyby nie było Maradony, zostałbym numerem jeden na świecie” – żartował w jednym z wywiadów dla włoskich mediów, demonstrując zdrowy dystans do własnych osiągnięć. Jest autorem kilku książek, w których dzieli się swoimi doświadczeniami sportowymi i życiowymi, przekazując wartości zaangażowania, witalności i miłości do aktywnego trybu życia.
Historia Borangi stawia pytanie o granice ludzkich możliwości i społeczne konstrukty związane z wiekiem. W erze, gdy zawodnicy trzydziestoparoletnich są uważani za „starych”, 82-latek nie tylko wraca na boisko, ale także konkuruje na mistrzostwach świata w lekkiej atletyce. To nie tylko opowieść o nostalgii czy sentymentalnym powrocie – to manifest przeciwko ageizmowi w sporcie i życiu codziennym.

