Victoria Mboko nie zostawia suchej nitki na swojej przeciwniczce w Tokio. 19-letnia Kanadyjka potrzebowała zaledwie 53 minut, by rozbić Evę Lys 6-1, 6-1 i awansować do ćwierćfinału turnieju WTA. Tenis potrafi być kapryśny — jeszcze niedawno ta młoda gwiazda była w dołku, a teraz wraca z impetem, jakby nagle przypomniała sobie, jak bardzo jest dobra.

W skrócie:
- Victoria Mboko rozbiła Evę Lys 6-1, 6-1 w zaledwie 53 minuty podczas turnieju w Tokio
- 19-letnia Kanadyjka zagrała niemal bezbłędny mecz, popełniając tylko 10 niewymuszonych błędów
- W ćwierćfinale zmierzy się z Fernandez lub Rybakiną — z tą drugą ma bilans 1-1 w tym sezonie
Błyskawiczna demolka w sercu Tokio
W środę wieczorem na kortach Toray Pan Pacific Open Victoria Mboko dała popis władzy absolutnej. Eva Lys nie miała nic do powiedzenia — Kanadyjka przełamała ją już na otwarcie meczu i w zaledwie 25 minut zamknęła pierwszego seta, traciąc przy tym raptem trzy punkty przy własnym podaniu. Drugi set? Kopia pierwszego. Lys była bezradna.
„Chciałam po prostu być sobą i grać bardzo agresywnie. Nie miałam żadnego szczególnego planu gry. Po prostu chciałam grać swobodnie i być bardzo pozytywna na korcie. Myślę, że wszystko to dzisiaj zadziałało” — powiedziała Mboko po meczu.
Liczby nie kłamią: Mboko straciła zaledwie osiem punktów przy serwisie (połowa z nich w ostatnim gemie), a Lys udało się wywalczyć tylko jeden break point w całym spotkaniu. To był jednostronny koncert młodej Kanadyjki.
Seria, która robi wrażenie
Dla Mboko to drugie zwycięstwo nad Lys w tym sezonie i drugi z rzędu triumf w ogóle. Co więcej, osiągnęła swój drugi w karierze ćwierćfinał na poziomie WTA. Ale to nie wszystko — w 2025 roku 19-latka wygrała aż 43 mecze w prostych setach na różnych poziomach rozgrywek. To właśnie ta dominacja w niższych ligach przeniosła się teraz na główny tour.
„Chciałam po prostu być sobą i grać bardzo agresywnie. Nie miałam żadnego szczególnego planu gry.”
Ciekawostka? Mecz Mboko trwał krócej niż opóźnienie spowodowane wcześniejszym spotkaniem na centralnym korcie między Lindą Noskovą a McCartney Kessler. 53 minuty to czas, w którym ledwo zdążysz obobejrzeć jeden odcinek serialu — a Mboko w tym czasie zdemolowała przeciwniczkę.
Ćwierćfinał pełen emocji
W kolejnej rundzie Mboko czeka starcie albo z rodaczką Leylah Fernandez, albo z Eleną Rybakiną. Z Kazaszką Kanadyjka rozegrała już dwa mecze w tym roku — przegrała w Waszyngtonie w lipcu, ale tydzień później wzięła rewanż, pokonując ją w półfinale Canadian Open w drodze po tytuł w Montrealu.
Z Fernandez natomiast nigdy jeszcze się nie mierzyła, co czyni potencjalne starcie rodaczek jeszcze bardziej intrygującym. Niezależnie od tego, kto stanie po drugiej stronie siatki, jedno jest pewne — Mboko jest w formie i nie zamierza się zatrzymywać.
19-latka pokazała w Tokio, że potrafi nie tylko wrócić do formy, ale wręcz zdominować kort. Czas pokaże, czy ten powrót jest tylko chwilowym błyskiem, czy początkiem czegoś większego. Jedno jest pewne — młoda Kanadyjka przypomina sobie, jak się wygrywa. I robi to z gracją prawdziwej mistrzyni.

