Max Verstappen jest na drodze do największego powrotu w historii Formuły 1. Jeszcze pod koniec sierpnia tracił do lidera Oscara Piastriego 104 punkty — równowartość ponad czterech zwycięstw wyścigowych. Dziś? Straty stopniały do zaledwie 40 punktów, a Holender wygrał trzy z ostatnich czterech wyścigów. Red Bull Racing odnalazło formę, McLaren zaczyna popełniać błędy, a czterokrotny mistrz świata znów jest w grze o tytuł. Czy świat Formuły 1 stanie się świadkiem historycznego comebacku?

W skrócie:
- Verstappen odrobił 64 punkty od końca sierpnia — z deficytu 104 pkt do zaledwie 40 punktów straty
- Red Bull odnalazł formę dzięki nowej podłodze i przedniemu skrzydłu, Verstappen wraca do dominacji
- McLaren traci przewagę — Piastri rozbił się w Baku, obie maszyny papai wycofane w sprincie w Austin
Niemożliwe stało się możliwe — Verstappen wraca z otchłani
Kilka miesięcy temu nikt nie dawał Maxowi Verstappenowi szans na obronę tytułu. Red Bull Racing walczył z problemami balansu bolidu, które pojawiły się w środku zeszłego sezonu i ciągnęły się przez większość 2025 roku. McLaren z Oscarem Piastrim i Lando Norrisem dominował na torze, zbierając punkty jak na taśmie produkcyjnej. Pod koniec sierpnia różnica wynosiła 104 punkty — ekwiwalent 4,16 wygranych wyścigów.
„Przez długi czas wydawało się, że tytuł jest już przesądzony. Verstappen był poza grą” — pisały media.
Ale Max Verstappen nigdy nie był typem zawodnika, który się poddaje. I właśnie wtedy, gdy wszyscy go odpisali, stało się coś niezwykłego. Red Bull wprowadził aktualizacje — nową podłogę i przednie skrzydło — które odmieniły bolid RB21. Verstappen mówił też o zmianie podejścia do ustawień samochodu, skupiając się bardziej na swoich odczuciach w kokpicie niż na surowych danych telemetrycznych.
„Na pewno szansa jest. Jestem naprawdę bardzo podekscytowany końcówką sezonu” — przyznał Verstappen po zwycięstwie w Austin.
Efekt? Trzy wygrane w ostatnich czterech wyścigach. Maksymalna zdobycz punktowa w Austin — wygrana w sprincie i głównym wyścigu, łącznie 33 punkty. Od przerwy wakacyjnej Verstappen stracił zaledwie 14 punktów. To jest dominacja w najczystszej postaci.
McLaren traci grunt pod nogami — historia się powtarza?
W tym samym czasie McLaren zaczął potykać się o własne nogi. Zespół, który przez większość sezonu był niepokonany, nagle zaczął popełniać błędy. Piastri rozbił się w Baku. W sprincie w Austin obie maszyny McLarena wycofały się po starciu na pierwszym okrążeniu. Zero punktów w weekendzie, gdzie teoretycznie powinni byli zdominować rywalizację.
„Musimy zaakceptować, że Red Bull może być najszybszym zespołem do końca sezonu” — przyznał po wyścigu szef zespołu Andrea Stella.
To zdanie mówi wszystko. McLaren, który jeszcze miesiąc temu był niekwestionowanym liderem, teraz przygotowuje się na obronę, a nie atak. Przewaga w klasyfikacji konstruktorów stopniała, a Piastri i Norris wiedzą, że każdy kolejny błąd może kosztować ich tytuł.
Historia Formuły 1 zna podobne przypadki. W 2012 roku Sebastian Vettel odrobił 39 punktów w ostatnich siedmiu wyścigach, by wygrać mistrzostwo z Fernando Alonso. W 2007 roku Kimi Raikkonen odrobił 17 punktów w ostatnich dwóch rundach i zdobył tytuł, wyprzedzając Lewisa Hamiltona o jeden punkt.
Ale to, co robi Verstappen, jest na jeszcze większą skalę. 104 punkty straty przy obecnym systemie punktacji to niemal niemożliwy do odrobienia deficyt. A jednak Holender jest już tylko 40 punktów za Piastrim. I ma momentum po swojej stronie.
Czy to będzie największy comeback w historii F1?
Verstappen ma jeszcze pięć wyścigów i dwa sprinty do końca sezonu. To oznacza 149 punktów do zdobycia. Jeśli wygra wszystko, a Piastri będzie drugi w każdym z tych wyścigów, Holender zdobędzie tytuł z trzema punktami przewagi.
„Wolałbym być na miejscu Piastriego niż pozostałych dwóch” — przyznał Australijczyk po Austin, odnosząc się do siebie, Norrisa i Verstappena.
Ma rację. Liczby wciąż po jego stronie. Ale presja rośnie. McLaren wie, że każdy kolejny błąd może oznaczać koniec marzeń o tytule. A Verstappen? On czuje krew w wodzie. I kiedy Max Verstappen czuje, że ma szansę, nie odpuszcza.
Jeśli dokonać tego, co wydawało się niemożliwe, i zdobędzie piąty tytuł mistrzowski po takim comebacku, na zawsze wpisze się w legendę Formuły 1. To byłby największy powrót w historii tego sportu. I świat motorsportu obserwuje z zapartym tchem, czy to się rzeczywiście wydarzy.

